poniedziałek, 23 maja 2016

ERASMUS- czyli blondynka w wielkim mieście

Do napisania tego postu zainspirowała mnie rozmowa z moim kolegą ze studiów, który słusznie zauważył, że jeszcze cztery lata temu byliśmy studentami i to w dodatku cały rok uniwersytecki na zagranicznej uczelni.Nigdy nie powinno się generalizować,ale wiele osób na hasło ERASMUS reaguje bardzo entuzjastycznie, bo przecież perspektywa wyjazdu za granicę ,który jest w dodatku opłacany,brzmi bardzo kusząco. Za kurtyną tego teatru kryje się masa przygotowań, papierkowej roboty i stresu. Na żadnym kursie nikt nie powiedział,że będzie aż tak trudno. I nie, język nie jest największą barierą czy przeszkodą. Dla sprostowania dodam, że jestem absolwentką filologii germańskiej ( na temat studiowania filologii germańskiej pojawi się osobny post) i chciałabym podzielić się z Wami moimi doświadczeniami związanymi z tym programem.
Mam nadzieję, że tym samym rozwieję Wasze wątpliwości, skutecznie zachęcę lub też zniechęcę do wzięcia udziału w tym programie.
Podkreślam, że w programie wzięłam udział cztery lata temu, więc nie wiem, czy w tym czasie nie doszło do jakiś zmian, przedstawię jak to było u mnie.

W programie wzięłam udział na pierwszym semestrze pierwszego roku studiów uzupełniających drugiego stopnia, wybór padł na Kolonię. Mam koleżankę, która wyjechała na Erasmusa już na trzecim roku studiów licencjackich, także dla chcącego nic trudnego. Przygotowania do wyjazdu trwają rok wcześniej. Na początku są organizowanie ogólne spotkania przez Biuro Współpracy Międzynarodowej, gdzie nakreślane są zasady, cele wyjazdu. Potem wszystko odbywa się przez koordynatora uczelnianego. Każdy wydział ma własnego koordynatora, który niestety nie jest zawsze dostępny, a gdy jest już dostępny, kolejka interesantów nie ma końca. A bez podpisu i pieczątki koordynatora nic nie wskóracie. Zarówno koordynatora z Waszej rodzimej uczelni, jak i koordynatora z goszczącej Was uczelni. Tylu formalności  i papierkowej roboty związanych z tym wyjazdem nie załatwiłam nigdy w życiu. Bądźcie na te nieprzyjemności i trudności przygotowani. To jest moim zdaniem taka próba sił, na ile jesteście "ogarnięci" ,by to wszystko jak najszybciej i bezboleśnie załatwić.

1. PODJĘCIE DECYZJI- WYBÓR MIASTA I UCZELNI

 Do wyboru są miasta, z którymi Wasz wydział ma podpisaną umowę partnerską. Nie zawsze jest tak, że pojedziecie do Waszego wymarzonego miasta, gdyż liczba miejsc jest ograniczona i liczy się średnia asymetryczna Waszych ocen, im lepsze macie oceny, tym większe są Wasze szanse.
Przy wyborze musicie wziąć pod uwagę przedmioty, które oferuje uczelnia goszcząca, gdyż jak wiadomo, by zaliczyć rok akademicki należy zdobyć 60 punktów ECTS. Chodzi o tematykę zajęć, wymagania prowadzącego, formy zaliczenia oraz liczbę punktów. Proponuję wcześniej przejrzeć ofertę na głównej stronie goszczącej Was uczelni.
Wybrałam Köln i Universität zu Köln, gdyż już w dzieciństwie fascynowało mnie to miasto, chciałam nadać mojemu całemu studiowaniu punkt zwrotny, polepszyć moją znajomość języka niemieckiego, przeżyć coś nowego, sprawdzić się...Niestety mój wydział nie miał zbyt wielkiego doświadczenia z germanistyką w Kolonii, więc nie mogłam nawet wymienić się doświadczeniami z innymi studentami,ale nie zniechęciło mnie to, gdyż moim największym celem był szlif języka niemieckiego.
Dlaczego zależy mi na wzięciu udziału w tym programie? Dlaczego pragnę wyjechać? Co znaczy dla mnie ERASMUS?

2. FORMALNOŚCI DO ZAŁATWIENIA PRZEZ WYJAZDEM


  • wypełnienie formularza zgłoszeniowego
  • pomyślne zdanie testów kwalifikacyjnych, jeżeli nie jesteś studentem konkretnej filologii lub jeśli nie posiadasz żadnego certyfikatu językowego
  • podpisanie Learning Agreement, czyli Porozumienia o Programie Zajęć. Są to Twoje przedmioty, które realizujesz podczas Twojego pobytu za granicą.
  • podpisanie kontraktu z Biurem Współpracy Międzynarodowej na postawie podpisanego przez obie strony (uczelnia macierzysta i zagraniczna) Learning Agreement
  •  założenie konta walutowego
  • zorganizowanie zakwaterowania na okres pobytu- akademik, wynajem pokoju
  • zorganizowanie transportu 

3. FORMALNOŚCI DO ZAŁATWIENIA NA MIEJSCU


  • zameldowanie się w miejscu pobytu- np. Einwohnermeldeamt
  • zameldowanie się w akademiku, podpisanie umowy o wynajem
  • zgłoszenie się do Biura Współpracy Międzynarodej uczelni partnerskiej w celu uzyskania Erasmus University Charter. Dostaniecie tam mapę z informacjami dotyczącymi Waszego pobytu, miasta,uczelni, organizowanych spotkań ze studentami z innych krajów, kursy językowe etc. 
  • zapisanie się na zajęcia, elektroniczny wybór zajęć, ewentualnie wprowadzenie zmian do Learning Agreement, czyli Changes to Learning Agreement. Zgłoszenie się do Waszego drugiego,zagranicznego  koordynatora 
  • założenie konta bankowego, do założenia konta bankowego potrzebna jest legitymacja studencka i zaświadczenie o zameldowaniu
  • założenie karty w bibliotece

Gdy już te wszystkie punkty odhaczymy na naszej liście, możemy zabrać się w końcu za studiowanie. A studiuje się naprawdę przyjemnie. Każdy wykład był dla mnie wielką przyjemnością. Nie tylko tematyka wybranych przeze mnie przedmiotów mnie urzekła,ale również sposób prowadzenia zajęć i cała ta otoczka- przepiękna biblioteka ze świetnym systemem funkcjonowania i ogromnym dostępem do literatury, wielkie aule, klimatyczne sale, stołówka z pysznymi daniami. Aż chciało się tam przebywać, w tej fantastyczniej,naukowej atmosferze. Było mi ciężko z nauką, pisaniem prac zaliczeniowych, robieniem prezentacji (najbardziej stresująca była dla mnie prezentacja ze składni języka niemieckiego, dla około 60 osób, w dodatku jako rozpoczynająca, z moim polskim akcentem- jednym słowem działo się). Nie było żadnej taryfy ulgowej. Owszem były zajęcia typowe dla studentów Erasmus, ale tylko dwa,a punkty trzeba było nabić. To był dla mnie na początku szok, gdyż znajomi, którzy przebywali w tym samym czasie np. w Dreźnie czy Berlinie, nie mięli tylu obowiązków i wszystko było bardziej na luzie. Oznaczało to dla mnie jedno- zakasanie rękawów i ostre wzięcie się do roboty. 

Pierwszy semestr minął jak za pstryknięciem palców. I to wszystko, i co dalej, mam wracać? I co? Nie, czuję niedosyt i zostaję tu jeszcze przez kolejny semestr. Tylko jest jedno ALE, nie mam już pieniędzy. Grant otrzymujemy tylko na pierwszy semestr. Żyjąc oszczędnie, trochę zostało mi oszczędności, ale w dalszym ciągu to za mało, by wyżyć,aż do lipca. Zabrałam się za poszukiwania pracy. W jaki sposób- w najprostszy, wydrukowałam CV i roznosiłam je po różnych sklepach- H&M, TKMaxx etc. Po dwóch miesiącach intensywnych poszukiwań znalazłam zatrudnienie w sklepie Promod. Przeszłam kilka rozmów kwalifikacyjnych, jeździłam po różnych zakątkach Köln, ale udało się. Niemieccy studenci mają świetne możliwości, by dorobić sobie np. jako pomoc studencka,czyli studentische Hilfskraft lub właśnie przez Nebenjob . Pragnienie pozostania dłużej w Kolonii,a jednocześnie przymus zarobienia tych pieniędzy sprawiły,że udało mi się osiągnąć mój cel- pogodziłam pracę z zajęciami na uczelni i zaliczyłam wszystkie przedmioty, co prawda na same trójki,ale wiem,że były to nienaciągane, ciężko zapracowane trójeczki, które niesamowicie cieszyły.
To był niesamowity czas, trudny, wymagający pracy nad sobą, ciągłego stawania sobie wyzwań. Opuściłam strefę mojego komfortu, pożegnałam się z lękiem i działałam. To była prawdziwa szkoła przetrwania.Powróciłam silniejsza, pewniejsza siebie, świadoma swoich wad i zalet, poznałam siebie lepiej, doszlifowałam mój niemiecki, przeżyłam mnóstwo przygód, poznałam fantastycznych ludzi, z różnych kręgów kulturowych. Ile rzeczy jest na tej liście, rzeczy bezcennych. Doświadczyć ERASMUSA- umysłowo, emocjonalnie, duchowo, fizycznie i jesteś w życiu o kolejny level wyżej.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz